piątek, 27 kwietnia 2012

Zawody nocne Lough Muckno - Fishmaniak.pl


Kolejne zawody za Nami , tym razem były to zawody drużynowe które odbyły się 14-15 kwietnia na dobrze już wszystkim wędkarzom znanym, jeziorze Muckno w miejscowości Castelblaney . Dzięki uprzejmości Inland Fisheries Ireland oraz organizacji I.A.D.A jedna z wysp na jeziorze została zamknięta na czas odbywania się zawodów klubu Fishmaniak.pl co ułatwiło nam przygotowanie do tak dużej imprezy, dużej,  ponieważ na staracie zawodów stanęło 20 dwu-osobowych drużyn. Metoda wędkowania dozwolona podczas Tych zawodów to wędkowanie na spławik i grunt.
W sobotę o godzinie 17:30 odbyła się zbiórka kapitanów drużyn i nastąpiło losowanie stanowisk , następnie każda drużyna miała czas na przygotowanie sprzętu , obozowiska , przynęt oraz wymiany spostrzeżeń odnośnie wylosowanych stanowisk i wyboru metody wędkowania.
O godzinie 19:30 prezes klubu Paweł Ładniak dał sygnał do rozpoczęcia zawodów , a już po chwili można było usłyszeć wpadające do wody kule zanęty, oraz pierwsze zestawy Fedderów i spławików. Rozpoczęła się rywalizacja, a było o co walczyć, nagrodą główna było bowiem 180 euro, za drugie miejsce ustalono kwotę 120 euro natomiast trzecia pozycja na podium to nagroda pieniężna wysokości 80 euro. Ponadto internetowy sklep wędkarski „Fishing Centre” ufundował wędkę dla zawodnika, który złowi największą rybę zawodów, a więc naprawdę było o co walczyć. Wszyscy zawodnicy w skupieniu oczekiwali przy swoich wędkach, a po chwili można było zauważyć pierwsze złowione ryby.  Niestety nie był ich zbyt wiele a w dodatku z każdą godziną robiło się coraz chłodniej i chyba ryby tez to odczuwały bo nie były skore do współpracy z wędkarzami. Po kilku godzinach wędkowania napływało coraz więcej informacji, że praktycznie poza wzmagającym się zimnem nic się nie dzieje. Dlatego też o godzinie pierwszej w nocy postanowiliśmy zrobić przerwę na grilla żeby, choć trochę się ogrzać i posilić przed długą i zimną nocą. Temperatura spadła do 0 stopni, tym bardziej ciepła i pachnąca kiełbaska z grilla ucieszyła każdego wędkarza. Dzięki uprzejmości firmy Mróz, która ufundowała kiełbaski na grilla oraz sklepowi Mróz Glasnevin, który ufundował napoje oraz dodatki na grilla mogliśmy posilić się i ogrzać przed kolejnymi godzinami wędkowania.
Mimo pełnych żołądków, pozostałe godziny wędkowania nie przyniosły wielu efektów, przenikliwe zimno, które zaskoczyło wszystkich wędkujących skutecznie utrudniało łowienie i zniechęcało do rzucania kolejnych zestawów do wody. Wszyscy z utęsknieniem oczekiwali na  świt i  pierwsze promienie słońca. Niestety wszystko co dobre szybko się kończy ( oczywiście pomijając niską temperaturę), nadeszła godzina 11:00 i zakończenie zawodów. Nastał czas sprawdzanie siatek , ważenie złowionych okazów i wypuszczania ryb do wody, a wszystko to pod okiem przedstawiciela z Irlandzkiego Związku Wędkarskiego, który pomagał nam w organizacji zawodów.  Oczywiście klub wędkarski Fishmaniak.pl od wielu lat hołduje i rozpowszechnia stosowaną w Irlandii zasadę wędkarską „Złap i wypuść” dlatego też wszystkie złowione ryby zawsze trafiają z powrotem do wody, gdyż wędkarstwo to dla każdego z nas hobby a nie sposób na zdobycie darmowego obiadu. Warto tu tez podkreślić iż według irlandzkiego prawa takie postępowanie jest objęte wysokimi karami pieniężnymi.
Po podliczeniu przez Łukasz Ciźla wyników poszczególnych drużyn mogliśmy nareszcie ogłosić wyniki naszych dwu-dniowych zmagań wędkarskich na jeziorze Muckno .
Bez konkurencyjnie wygrała drużyna o wdzięcznej nazwie „Moczy kije „ w składzie: Maciej Leśniewski i Mariusz Jóźwiak uzyskując wyniki 6 kg złowionych ryb. Drugie miejsce należało do  „Leszcze Dundalk Team” – w składzie: Paweł Orłów i Karol Zjawiński, która uzyskała wynik 2.06 kg.
Trzecie miejsce zajęła ekipa reprezentująca klub Fishmaniak.pl w składzie : Paweł Ładniak i Łukasz Ciźla z wynikiem 1,86 kg
Natomiast nagroda ufundowana przez sklep internetowy Fishing Centre za złowienie największej ryby zawodów trafiła w ręce Mariusza Jóźwiaka, który złowił rekordowego jak na te zawody, leszcza o wadze 1,32 kg. Gratulacje dla wszystkich zwycięzców!!

W imieniu własnym oraz całego klubu Fishmaniak.pl chciałbym bardzo serdecznie podziękować wszystkim, którzy pomogli nam w organizacji tych zawodów, min. Irlandzkiej Federacji Wędkarskiej, sklepowi Mróz z Glasnevin oraz oczywiście Polskiej Gazecie, która od samego początku naszych wędkarskich zmagań na Zielonej Wyspie obejmuje nas patronatem medialnym i opisuje sukcesy zarówno klubu jak i wszystkich wędkarzy. Podziękowania należą się także wszystkim zawodnikom przybyłym na zawody, którym nie straszne były niskie temperatury i wszyscy z uśmiechem na twarzy z niecierpliwością oczekują na kolejne zmagania.
Do zobaczenia nad wodą.
Paweł Ładniak
www.fishmaniak.pl

poniedziałek, 12 marca 2012

Targi Połowy i Łowy 2012 - Zabrze

Połowy i Łowy 2012  09-11.03.2012. W tym roku wystawiło się ponad 130 firm z kilku Państw. Zostało zorganizowanych bardzo dużo paneli dyskusyjnych , które cieszyły się dużą popularnością.
 Długo oczekiwane święto karpiarzy nadeszło i już 9 marca w hali Mosir  w Zabrzu mogliśmy podziwiać najnowsze nowinki ze świata karpiowego , wędki , kołowrotki , kulki proteinowe , pellet i wiele innych produktów do połowu " Misiaków " . Po raz pierwszy na targach w Zabrzu można było zobaczyć stoiska muszkarzy oraz świetny pokaz Adama Sikory , była nawet możliwość spróbowania własnych sił z wędka muchową pod okiem A.Sikory . Kilka znanych nazwisk z europy pojawiło się na na karpiowym show , można było porozmawiać i wymienić się swoimi doświadczeniami wędkarskimi . Zapraszam do obejrzenia zdjęć oraz do komentowania .
pozdrawiam Paweł 








niedziela, 26 lutego 2012

Pierwsza nocna zasiadka w tym sezonie

Wczoraj już nie wytrzymałem piękny słoneczny dzień , chwila namysłu i jadę jadę na ryby hmm cel Muckno , zabieram kolegę Daniela i ruszamy około godziny 16 stej . Docieramy na wyspę " White " szybki rekonesans sporo wolnego miejsca i rozbijamy obóz , namiot , sprzęt i czas na szykowanie wędek , około 19:15 pierwsze feedery w wodzie bo celem jest leszczyk i płoć . Pierwsza godzinka daje nam kilka leszczyków i płotek w sumie nic specjalnego , zmierzch dość szybko naciąga czas na kolację grillowane kiełbaski i karóweczka , do godziny 23 ciej doławiamy bo dwa małe " leszki " i nastaje cisza , słychać jak szczupak zaczyna szaleć a drobnica wariuje po powierzchni wody . Do godziny 3 rano nic się nie dzieje sporadyczne delikatne brania ale ciężkie do zacięcia , zmiana haczyków i przyponów i ponownie koszyczki pełne zanęty lądują w wodzie . Cisza cisza bo na wyspie zostaliśmy tylko we dwóch , dopiero koło godziny 5tej zaczynają zjeżdżać się wędkarze , między innymi mam okazję poznać kolegę z forum Michaela S który lekko spóźniony z kompanami nie znalazł już dobrego miejsca na zasiadkę i postanowił zmienić miejsce ,ale przy okazji poratował Mnie " stalką " Moje zostały w domu a miałem chęć zapolować na szczupłego ( dzięki raz jeszcze ) , poranek nie przynosi zbyt dużo rewelacyjnych brać i około 12 stej pakujemy sprzęt i chcemy ruszać do Dublina , niestety nie tak szybko na wyspie jest dość mokro i grzęźniemy w błocie krótkie wypychanie i w końcu zmęczeni jedziemy do domu na ciepły niedzielny obiadek . Zasiadkę uważam za udaną tym bardziej że pierwsza w tym roku , pogoda wyśmienita , jeszcze na Muckno nie spotkałem się żeby całą noc nie było nawet podmuchu wiatru , podsumowując zasiadkę łowimy w sumie 15 leszczyków i dziesięć płotek , nadmienię że podczas holu leszczyka na feederku powiesił się szczupak ale nie pozwoli się doholować do brzegu ale tak bywa . pozdrawiam








poniedziałek, 13 lutego 2012

Targi wędkarskie Swords 11-12.02.12

Weekend 11.02.12 - 12.02.12 upłynął pod znakiem targów wędkarskich które odbyły się w Swords nie opodal Dublina , jedne z największych targów wędkarskich organizowanych co roku w Irlandii . Nie muszę chyba nikomu mówić że do tej imprezy większość wędkarzy przygotowuje się solidnie ( finansowo ) można naprawdę wy-haczyć bardzo ciekawe oferty a wiadomo ( należy wykorzystać )  . Na targi można było spotkać John Wilsona który był tzw twarzą firmy " Rovex " seria wędek z autografem Johna które robią sporą furorę na rynku wędkarskim . Także kupiłem co miałem kupić :) , porozmawiałem z wędkarzami , podpytałem , podpatrzyłem i cóż trzeba było do domu wracać :) aa jak widać foto  z Johnem na stoisku sklepu Paradise Anglers , naprawdę przesympatyczny człowiek i ten śmiech :) zainteresowani wiedza o czym mówię .



pozdrawiam . Paweł

czwartek, 9 lutego 2012

60 hiszpańskich karpi na 30-ste urodziny

Hiszpania, Rio Ebro olbrzymie sumy, piękne karpie, wspaniała pogoda …..dla  wielu wędkarzy to wielkie marzenie. Tak też było w moim przypadku.  Kiedyś założyłem sobie cel, że na 30 urodziny pojadę na wymarzoną wyprawę i złapię karpia giganta. Wreszcie moje pragnienie się spełniło i z niecierpliwością czekałem na dzień 8 lipca, kiedy to wielka przygoda miała się rozpocząć. Długie przygotowania, oraz wyczekiwanie na ten upragniony dzień  i nareszcie spakowani ruszyliśmy na lotnisko. 8 lipca byliśmy już w samolocie - kierunek Barcelona . O koło 22.00 wylądowaliśmy  na lotnisku w Barcelonie, piszę my, bo we wspólnej wyprawie towarzyszyli mi koledzy z wędkarskiego klubu Fishmaniak.pl: Łukasz ,Tomek i Michał.  Do wyprawy dołączyło także  dwóch kolegów z Polski: Jarek vel Diabeł i Mario. Z Barcelony do celu naszej podróży było ok. 270 km,  wypożyczyliśmy więc dwa auta i ruszyliśmy - cel Caspe wielkie sumy i karpie olbrzymy.


Na miejscu około godziny 6 rano czekał już na nas Bartek „Wrest”, który pomógł mi zorganizować wymarzoną wyprawę  i zawiózł nas na miejsce zakwaterowania. Pomimo nieprzespanej nocy, szybko zostawiliśmy bagaże, a Bartek oprowadził nas po łowisku, udzielając jednocześnie cennych rad odnośnie wędkowania. Nikt nie chciał tracić czasu na odpoczynek po podróży i już po chwili mieliśmy rozstawiony sprzęt. Po kilku godzinach wędkowania,  pierwsze karpie zameldowały się na macie u Tomka ( Psari78 ), zabawa rozpoczęła się na dobre gdy kolejnymi sztukami mogliśmy pochwalić się już wszyscy. Kolejne dni  upływały  na biciu własnych rekordów karpiowych.


Jednak nie tylko karpie zainteresowane były naszymi zestawami, mięliśmy także potężne brania sumowe, niestety ryba wygrywała (żyłki i plecionki nie wytrzymały ciężaru na kamienistym dnie rzeki). Pierwszy sum, którego udało nam się złowić ważył  około 7kg, kolejne sztuki 17 kg i 22 kg oraz kolejne karpie - najmniejszy 12 kg, a największy bagatela 19 kg złowiony przez Łukasza ( Cizla ) - to się dopiero nazywa wielka sztuka.
 
 
Hiszpańska pogoda dawała nam popalić, w cieniu było prawie 40 stopni, w nocy 20-ścia, więc jakże odetchnęliśmy z ulgą gdy w środę nastąpiło załamanie pogody i zerwał się wiatr w porywach do 50 km/h. Niestety  uniemożliwiło to wywożenie zestawów  i wędkowanie, więc zrobiliśmy dzień wolny od karpi i sumów i udaliśmy się do pobliskiego miasteczka na małe zwiedzanie. 

W czwartkowy poranek jeszcze troszkę wietrzny, postanowiliśmy powrócić do łowienia. Woda co prawda była wciąż dość mocno zmącona, ale zaczęły się sporadyczne brania, po czym ryby wróciły w miejsce nęcenia i nasza wędkarska zabawa zaczęła się na nowo. Koledzy z Anglii, którzy także przyjechali na Rio Ebro na wielkie wędkowanie mieli się czym pochwalić, złowili suma o wadze 63 kg i długości 215 cm, którego pomagaliśmy im holować na brzeg. Także nasi sąsiedzi Czesi ( jak widać przygoda na Ebro nie jest tylko moim marzeniem) mieli kilka brań sumowych i po małym wysiłku  wyciągnęli dwa „małe potworki” o masie 60 kg i 63 kg, przekraczające długość 2 metrów. Widok takich ryb to niezwykła radość dla wędkarza, duma i poczucie spełnienia wędkarskich marzeń. Oczywiście po odpowiednim udokumentowaniu złowionych okazów, wszystkie olbrzymy trafiły z powrotem do wody.
Każdy z uczestników naszej wyprawy w pełni ziścił swoje oczekiwania co do Rio Ebro. Koledzy z klubu z satysfakcja prezentowali kolejne wielkie karpiowe okazy, natomiast koledzy z Polski również nie pozostawali w tyle i dzielnie dotrzymywali nam kroku.
W czwartek, zaprzyjaźniony przewodnik Piotr, zabrał nas na odległe o 33 km tajemnicze łowisko, na które dotarliśmy późnym wieczorem. Ku zdziwieniu wszystkich, mogliśmy zauważyć jak potężne sumy na płytkiej wodzie uganiają się za drobną ukleją , co jeszcze bardziej zachęciło nas do tej nocnej wyprawy. Już po niespełna 10-ciu minutach od rozstawienia wędek, Jarek złowił pierwszego suma (ok. 10kg). Niestety zmasowany atak hiszpańskich komarów był tak uciążliwy, że postanowiliśmy zakończyć  wędkowanie nocną porą i powrócić w to samo miejsce za dnia. Niestety dla nas za dnia, pomimo kilku sumowych brań, ryba okazała się  sprytniejsza i jedyną zdobyczą był złowiony na  spinning  przez Jarka sandacz.

W końcu jednak nadszedł ten czas kiedy ze smutkiem musieliśmy wsiąść do samolotu i powrócić do deszczowej Irlandii. Teraz pozostały nam tylko miłe wspomnienia i zdjęcia złowionych okazów. Podczas całej naszej wyprawy „padło” około 60 okazów karpi oraz 3 sumy. Na pewno tam jeszcze wrócimy by poprawić ten wynik!

pozdrawiam : Paweł Ładniak



piątek, 3 lutego 2012

Irlandzkie Karpie

Karpie w Irlandii hmm słyszałem o kilku łowiskach baa nawet 2 lata temu odwiedzałem jedno łowisko systematycznie i bez sukcesów . W tym sezonie postanowiłem pojeździć za " Karpiszonami " i zgadaliśmy się z Cizlem czemu by nie pojechać do na jezioro Oaklands i zobaczyć co się tam dzieje : Zaplanowane i postanowione jedziemy w czwartek skoro świt :) , mały rekonesans w sklepie wędkarskim , Ciziel w internecie - burza mózgów i już wszystko wiemy . Na łowisku można używać tylko haczyków bez zadziorowych , rybek nie można przetrzymywać w sitkach hee dla Nas bomba fotka i do wody jak cos złowimy , ponieważ prognozy były takie że przez cały dzień jak się złowi 2-3 szt to jest rewelka . Jak pisałem skoro świt ruszamy w długą drogę aby od samego otwarcia mieć możliwość wędkowania , po ponad 2 godzinach jazdy jesteśmy na miejscu , meldujemy się u właściciela kilka słów oglądamy łowisku , a za chwilkę już z całym " karpiarskim majdanem " meldujemy się przy podestach . Właściciel życzy nam powodzenia i szczęścia w złowieniu " czego kol wiek " popatrzyliśmy na Siebie z uśmiechem i zaczęliśmy rozkładać sprzęt moja pierwsza wędka loduje w wodzie i po 10 min dźwięk który chyba wszyscy uwielbiają jak żyłka zchodzi z kołowrotka a szpula nabiera rozpędu przy wypuszczaniu linki . Zacięcie i siedzi walczy całkiem fajnie ale cóż w podbieraku okazuje się że nie jest taki wielki jak walczył około 1,5-2 kg , potem Ciziel rozpoczyna swój koncert i łowimy na zmianę , testując różne przynęty , nawet deszcz nie był straszny wynik końcowy na 6,5 godz wędkowania to Ciziel 13szt karpiszonów , natomiast Ja 6 szt :) chciałbym dodać że te karpie różnią się od np Polskich są jak widać na zdjęciu bardziej podłużne " coś jak amur " dzień zajefajnie spędzony nad wodą , brania nie pozwalały na nudę ,właściciel łowiska zdziwiony i to bardzo ale cóż tak czasem bywa .Poniżej kilka fotek z wyprawy zapraszam do oglądania .